Archiwum lipiec 2016


lip 08 2016 "Granger miła jak zwykle..."
Komentarze: 0

 Hermiona siedziała w swoim pokoju analizując wszystko, co zdarzyło się tamtego dnia. Śmierć Lupina, Tonks, Snape’a… I Freda. Freda Wesleya. Jego śmierć najbardziej ją dotknęła. I choć minęły już blisko 3 miesiące ona wciąż miała przed oczami ich ciała. Remus i Nimfadora byli tacy młodzi, pełni życia. Hermiona bardzo lubiła wilkołaka, a Tonks traktowała jak starszą siostrę, której nigdy nie miała.  Najbardziej szkoda jej było małego Teda, ich synka. Teraz zostali mu dziadkowie i oczywiście Harry, który był jego ojcem chrzestnym.  Co do Severusa Snape’a to nigdy go nie lubiła. Zimny, nieczuły belfer. Wciąż odbierał im niesłusznie punkty, dręczył Harrego i rozdawał miliony szlabanów Gryfonom.  Jednak myliła się co do niego. Wszyscy się mylili. Był wspaniałym człowiekiem. Bohaterem. Ryzykował własnym życiem, by chronić Harrego i cały Hogwart. A jego jedyna niechęć wynikała z faktu, iż Harry był synem Lily i Jamesa Pottera.  Potter. W tym nazwisku tkwiło sedno sprawy. Snape kochał matkę Wybrańca a ona wybrała Jamesa. Dlatego Severus nie znosił Harrego. Hermiona długo nie mogła uwierzyć w prawdziwość słów przyjaciela, gdy jej o tym opowiedział. Natomiast Fred… Jego śmierć odbiła się na wszystkich. Molly całymi dniami sprzątała, nawet gdy nie było nic do roboty a wieczorami siadała przy oknie i patrzyła tępo w stronę pól jakby czekając aż ktoś przyjdzie. Artur całe dnie jak i wcześniej spędzał w pracy. Jednakże nie sypiał dobrze.  Bracia Weasley starali się trzymać. Bill opiekował się Fleur, która była w ciąży. Nawet Charlie przejąwszy się całą sytuacją przyjechał do Nory aby wesprzeć rodzinę w trudnych chwilach.  George jednak od tamtej pory nawet się nie uśmiechnął, a Ron pałał do wszystkich nienawiścią. Stał się po prostu agresywny wobec wszystkich. Pewnego dnia chciał ją uderzyć  ale w porę się uchyliła. Zakończyła z nim związek, co w ogóle nim nie ruszyło. Wręcz przeciwnie. Stał się jeszcze bardziej agresywny i zamknięty. Wracał do domu późno w nocy, najczęściej pijany i zakrwawiony. Molly nie mogła sobie z nim poradzić.  Nikt nie mógł do niego dotrzeć.                                                                                           Po wojnie wszystko się zmieniło. Harry i Ginny byli otwarcie razem. Wybraniec nareszcie poprosił dziewczynę o chodzenie. Percy natomiast oświadczył się Penelopie Clearwater. Ich ślub miał się odbyć w październiku. Neville natomiast zaczął spotykać się z Hanną Abbott, do której nigdy wcześniej nie miał odwagi podejść. Wszyscy byli bliscy śmierci a świadomość rychłego końca sprawił, że zaczęli spełniać swoje marzenia.                                                           Później wszystko działo się szybko. Odesłanie uczniów do domów, odbudowa Hogwartu i zasłużone wakacje. Dziewczyna znalazła rodziców i ściągnęła czar. Z niecierpliwością  czekała na jakąś wieść z Hogwartu, odnośnie powrotu na siódmy rok. Teraz dyrektorką była Minerva Mcgonagall. Zastępcą została Pomona Sprout. Tylko tyle Hermiona wiedziała. Sprawy szkoły były jeszcze rozstrzygane i do końca nie było wiadomo czy uda się wszystko załatwić aby uczniowie zaczęli rok szkolny od września.  Jednak gdy pod koniec lipca brązowa sowa zastukała w jej okno,  dziewczyna była pewna, że wszystko jest w porządku. Nie pomyliła się. Została również zawiadomiona o tym, że została Prefektem Naczelnym. Od zawsze marzyła o tym. Była bardzo podekscytowana.                                                                                                                   Ta więc teraz siedziała na kanapie i myślała, co jeszcze spakować, gdyż do odjazdu pociągu było niewiele czasu. Jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.                                                         – Proszę – rzuciła przez ramię.                                                                                                               - To ja – powiedział pan Granger wchodząc do pokoju – chciałem się tylko zapytać czy jesteś gotowa, bo musimy już jechać.                                                                                                  - Tak, tato – odparła i uśmiechnęła się do niego.                                                         Mężczyzna zniósł jej bagaże a ta zajęła tylne siedzenie w aucie. Nie odzywała się zbytnio. Nigdy nie rozmawiała z rodzicami na temat Bitwy o Hogwart. Nie chciała im mówić. I tak nie potrafiłaby znaleźć odpowiednich słów. Z Harrym nie pisała. Ostatni raz jak się widzieli to było pod koniec czerwca, kiedy skończyli pracę przy odbudowie zamku. Wiedziała tylko, że mieszka u Syriusza. Przyjaciel nie kontaktował się z nią. Podejrzewała, że nie chce drażnić tym Rona, który bądź co bądź pozostawał kumplem Harrego. Gdyby wiedział, że Ron chciał ją uderzyć zmieniłby zdanie na jego temat. Jednak przemilczała tę kwestię i po prostu ucięła z nim kontakt. Utrzymywała natomiast kontakt z  Ginny. Ruda nie oceniała jej i nie roztrząsała powodów jej rozstania z Wesleyem. To właśnie od niej Hermiona dowiedziała się o miejscu zamieszkania Pottera. Choć z tego, co pisała, Hermiona domyśliła się, że większość czasu i tak spędza w Norze. Ginny zapewniała, że rozumie dlaczego nie chce do nich przyjechać i stwierdziła, że spotkają się na peronie. Tak więc teraz dziewczyna jechała samochodem ze swoimi ukochanymi rodzicami. Mijała kolejne budynki aby wreszcie znaleźć się na peronie King’s Cross.                                                                                                                                                        – Pisz do nas – prosiła pani Granger.                                                                                                                     – Będę mamo – obiecała – nie martw się o mnie. Nic mi nie będzie.                                                             – Pozdrów Rona i Harrego – pan Granger mrugnął do córki.                                                                         – Tak ,tak pozdrowię. Do zobaczenia.                                                                                                                Westchnęła i powędrowała z kufrem w kierunku peronu. Nie wytłumaczyła rodzicom, że  Ron już nie jest jej przyjacielem. Właściwie, to chłopakiem ale  oni o niczym nie wiedzieli. Bardzo polubili rodziców rudzielca w ciągu tych paru spotkań na Pokątnej. No cóż, któżby nie polubił Wesleyów…  Przebiegła przez dobrze znaną jej barierkę i znalazła się  na peronie 9 i ¾ .  Szukała znajomej twarzy, gdy nagle ukazała się jej ruda czupryna Ginny i zielonooki przyjaciel. Podeszli do niej a dziewczyna od razu rzuciła się jej na szyję.                                                          – Hermiona! – piszczała Ruda – nareszcie! Tak długo cię nie widziałam! Co u ciebie?                  - Nic nowego – odezwała się – cieszę się, że zdecydowałeś się na powrót Harry.                            – Tak – Potter objął Ginny – siądziesz z nami?                                                                                                                   - Nie – zaprzeczyła a zauważywszy minę przyjaciół szybko dodała –nie chodzi o Rona. Po prostu muszę siedzieć w przedziale dla Prefektów Naczelnych.                                                              Wyjęła odznakę przesłaną rzez dyrektorkę i zaczepiła ją o swą szatę. Harry pogratulował jej ze szczerego serca a Ruda ponownie rzuciła się na jej szyję zapewniając, że będzie idealnym Prefektem. Pożegnali się z nią i wsiedli do pociągu. Hermiona powędrowała do ostatniego przedziału. Gdy weszła zobaczyła Hannę Abbott i Michaela Cornera. Siadła obok Puchonki.       – Witajcie – przywitała ich.                                                                                                                            – Wiedziałem! – Michael uśmiechnął się z triumfem po czym zwrócił się do Hanny – przegrałaś zakład!                                                                                                                                      Hermiona uniosła brew do góry i popatrzyła na nich.                                                                          – Abbott sądziła, że Prefektem Naczelnym Gryffindoru zostanie Ron – rzucił Corner - ale ja wiedziałem, że to będziesz ty! I wygrałem 5 czekoladowych żab!                                                           - Wspaniale – mruknęła Hermiona.                                                                                                            Nie miała za złe dziecinnego zakładu kolegów. Oni żyli dalej. Zazdrościła im tego, że potrafią żartować i zakładać się o takie rzeczy. Sama w głębi duszy wiedziała, że również powinna wrócić do dawnego stylu życia. Wszyscy polegli chcieliby tego. Szczególnie Fred…. Beztroski, zabawny optymista co chwila robiący psikusy innym. Tak, z pewnością życzyłby sobie aby żyli normalnie. Gdyby to było takie proste….                                                                                                      – Wiecie może, kto jest Prefektem Naczelnym Slytherinu? – rzuciła obojętnie.                                        – To ty nic nie wiesz??? – Hanna przeszyła ją spojrzeniem – to jest dopiero sensacja! Nie uwierzysz jak ci powiem!                                                                                                                                    Nagle drzwi przedziału otworzyły się i wszedł  wysoki blondyn. Bez słowa położył kufer nad głową Hermiony i usiadł naprzeciw niej.                                                                                                          – Malfoy? Co ty tu u diabła robisz?! – słowa same wydostały się z jej ust.                                               Była wściekła. Jak Mcgonagall mogła pozwolić mu wrócić? Jak mogła mianować go Prefektem Naczelnym? Ten tylko popatrzył się w jej oczy i powiedział:                                              - Granger miła jak zwykle…                                                                                                                 I co to tyle? – pomyślała w duchu – zero złośliwego uśmiechu, triumfu w oczach? Jego oczy nie były takie same. Przez moment wpatrywała się w nie doszukując się zaczepki w oczach Ślizgona ale nie znalazła jej. Ten odwrócił wzrok i patrzył w okno. Dziewczyna popatrzyła na dwójkę pozostałych a ci tylko wzruszyli ramionami. Wcisnęła się głębiej w siedzenie. To będzie bardzo długa podróż…       

shaun1997 : :